Nie będzie drugiego Wylatowa, czyli o pożytkach z UFO-pomnikomanii

W czasie tegorocznego majowego mega-weekendu doszło do hucznie i pompatycznie zapowiadanego wydarzenia medialnego, jakim stało się odsłonięcie pomnika UFO w Emilcinie. Pretekstem do tej medialnej hucpy jest zbliżająca się – tak, tak! – już 30 rocznica tego wydarzenia. Oczywiście pomysłodawcą był Robert Bernatowicz i jego Fundacja Nautilus, która od czasu do czasu błyska tyle spektakularnymi, co pustymi akcjami w rodzaju zdjęcia UFO nad Zdanami czy odsłonięcie pomnika UFO plus połączony z tym piknik ufologiczny. No cóż – przypomina mi to dość dokładnie akcje podejmowane przez nasze kolejne rządy. Dużo ognia, dużo dymu – rezultat mierny lub żaden.


Kiedy ktoś nie ma wyników, to całą energię swych działań koncentruje na tym, by o takich wydarzeniach nie zapomniano, albo – co gorsze – kreuje rzeczywistość produkując fakty, zamiast je badać. Tak jest w i przypadku Zdanów, które w zamyśle FN miały być przeciwwagą dla Wylatowa, w którym rzeczywiście działo się coś nietuzinkowego. Niestety – „kłamstwo zdanowskie” – jak każde z nich, okazało się mieć długi nos i krótkie nogi. Świadkowie plątali się w swych zeznaniach, zaś prawdziwi specjaliści udowodnili, że rzekome UFO to były dwie psie miski sklejone brzegami i owinięte żółta taśmą izolacyjną dla lepszego efektu. Ktoś porzucał sobie tym „aparatem latającym Obcych”, ktoś inny robił zdjęcia – nawet efektowne… dla laika. No i sprawa – rozdęta do absurdu – poszła w świat. Tyle, że ten świat szybko poznał się na hucpie i odpowiednio zareagował. Nie było drugiego Wylatowa.


A skoro tak, to trzeba było coś szybko znaleźć by podtrzymać gasnące zainteresowanie i przerwać znudzenie tematem UFO w ogóle. Od kilku lat pan Bernatowicz i spółka zaczęli trąbić o pomniku UFO w Emilcinie. Początkowo miał to być monument upamiętniający Lądowanie Potworaków w podlubelskiej wiosce. Grunt był przygotowany, boż temat ten opracował m.in. Bronisław Rzepecki, a nade wszystko nieżyjący już Zbigniew Blania-Bolnar. (FN ma tą właściwość, że z łatwością i bez skrupułów podlepia się pod czyjąś pracę, czego dowód mieliśmy w czasie X UFO Forum.) Teraz potrzeba było tylko cudu, no i cud się znalazł w postaci ryby z krzyżami, a dokładniej śniętego i wypatroszonego karpia, na grzbiecie którego widać krzyże i kółka – zupełnie wypisz – wymaluj jak sławetne piktogramy w Wylatowie!


Powiało sensacją.


Oczywiście pojawił się medialny szum, który nie ominął – niestety – „Nieznanego Świata”, gdzie opublikowano sążnisty artykuł na temat „niesamowitych osobliwości” i „sensacyjnych znalezisk” w rodzaju ryby z piktogramami, kamieni z Kosmosu. Ta ostatnia historia trafiła na łamy „Faktu”, w którym już pisało się o kupce „kamieni stamtąd”. Nie zdziwię się, kiedy za 2-3 lata przeczytam w „Fakcie” o piramidzie „kamieni z UFO”. A przecież chodzi o zwykły żużel wielkopiecowy, którym wykładano drogi gruntowe i utwardzane w całej Polsce, a osobliwie na Śląsku, gdzie było tego najwięcej. No, ale to już przekracza intelektualne możliwości gooroo FN, który z konsekwencją godną lepszej sprawy wciskał naiwnym ten kit. Podobnie zresztą jak inne – coraz bardziej niewiarygodne stories dziennikarskie. Przepis na stworzenie ryby z kółkami i krzyżami podał bodaj czy nie Adam Piekut, który po prostu zamroził karpia na plastikowej [nie trzeba mrozić. Wystarczy, że poleży na kratce 2-3h- przyp. AP], wzorzystej kratce. Efekt był identyczny, jak na przedstawionym przez FN zdjęciu „świętej ryby” spod Opola Lubelskiego.


Do czego zmierzam? Do tego, że takie cyrki zwane szumnie „akcjami” cyklicznie urządzane przez FN i jej guru służą tylko temu, by stworzyć przeciwwagę dla Wylatowa, w którym prowadzone są autentyczne badania kręgów zbożowych i dziwnych zjawisk obserwowanych na tamtejszym niebie. Nie wypaliło ze Zdanami – wypaliło z Emilcinem – pomnik stoi. Najbardziej z tego cieszą się chyba mieszkańcy Emilcina, którzy liczą na przybór kasy od turystów ufologicznych. To takie polskie Roswell, gdzie zarabiać się będzie na naiwnych. Mam nadzieję, że wyjdzie im to na zdrowie. Najlepsze jest w tym wszystkim to, że pod inskrypcją upamiętniającą Lądowanie w dniu 10 maja 1978 roku wypisano wołami FUNDACJA NAUTILUS. Żeby nie było wątpliwości, kto to zrobił i kto za tym stoi. Normalka – Fundacja, jak każda sekta chce za wszelką cenę przekonać ludzi do swej jedynej Prawdy. Jej wilcze prawo. Osobiście jest mi to obojętne, bowiem nie identyfikuję się już od dawna z ufologami i ufologią. A nawet…


… a nawet jestem z tego nawet bardzo zadowolony i uważam, że polski fandom ufologiczny powinien dbać o to, by Nautilus płynął jak najdłużej! Jest on ze wszech miar potrzebny – przede wszystkim jako pewnego rodzaju skala porównawcza. Dlaczego? Ano dlatego, że czytając i słuchając bredni wygadywanych przez guru FN nabiera się dystansu do otrzymywanych informacji i jest się w stanie je prawidłowo kwalifikować wedle stopnia ich sensacyjności i niesamowitości – a im bardziej „sensssacyjne” i „niesssamowite”, tym mniej wiarygodne. I tyle. No i właśnie taki mamy największy pożytek z ufologicznej pomnikomanii guru Nautilusa.


Gaj Akademosa, dn. 2007-05-07


Podziel się wiadomością: