Remont drogi ma się ku końcowi?

Sprawnie przebiega remont drogi krajowej nr 15 na odcinku między Wylatowem a Kwieciszewem. Bliski jest koniec prac, ale czy na pewno?





Droga ma już ostatnią warstwę dywanika asfaltowego, przez Wylatowo wykonano nowy chodnik  (od Rynku do tartaku), na moście przy J. Szydłowskim zamontowane zostały barierki ochronne, trwa montaż oznakowania pionowego. W tej chwili układany jest nowy dywanik asfaltowy przy wjazdach na drogę nr 15, montowane jest oznakowanie. Przy wylocie  w kierunku Kwieciszewa wysepki oddzielające pasy ruchu zostały oznakowane oświetleniem zasilanym z baterii słonecznych. Wydaje się, że prace zostaną u kończone lada dzień.

 






Jednak może to być mylne wrażenie, gdyż już na pierwszy rzut oka
widać pewne braki. Problematyczne są już wspomniane wysepki na wylocie drogi w kierunku Kwieciszewa, a dokładniej przy zjeździe na Żabno, w kierunku Mogilna. Po pierwsze przy skręcaniu w kierunku Mogilna, jadąc od Wylatowa oznakowanie na wysepkach zasłania widok z naprzeciwka. Trudno zauważyć nadjeżdżający samochód. Wydaje się jednak, że oznakowanie zostanie skorygowane. Poważniejszym problemem jest sama geometria wysepek. Zjazd w kierunku Mogilna jest bardzo utrudniony, a być może nawet i niemożliwy dla dużych pojazdów. Wystarczy wspomnieć, że w trakcie wykonywania zdjęcia dwa samochody skręcające do Mogilna ominęły wysepkę „pod prąd”.
Pozostaje mieć nadzieję, że geometria wysepek zostanie skorygowana, co nie powinno stanowić większego problemu.

 






Jednak większym brakiem wyobraźni projektant i inwestor wykazali się w przypadku głębokich rowów odwadniających i barier tuż przy jezdni, na odcinku między tartakiem w Wylatowie a skrzyżowaniem z drogą wojewódzką nr 254 (zjazd do Mogilna przez Żabno). Zwracała już na to uwagę Gazeta Pomorska w artykule „Wszystko w normie?”. Być może barierki i głębokość rowów jest bezpieczna dla kierowców i zgodna z normami europejskimi (ale czy te są zgodne z logiką?), jednak czy są bezpieczne dla pieszych i rowerzystów? Z pewnością nie! Na tym odcinku pieszy nie ma którędy iść, gdzie się ukryć przed nadjeżdżającym samochodem. Sprawa dotyczy ok. 20 mieszkańców, którzy chodzą tamtędy regularnie do szkoły, pracy, sklepu czy kościoła oraz przejeżdżających rowerzystów. Na drodze o takim natężeniu ruchu problem może być naprawdę poważny, a miejsce zagrażać bezpieczeństwu ludzi, także kierowców. Czy nie należało w tym miejscu przewidzieć chodnika za rowem lub choćby odpowiednio poszerzonego pobocza?

 

Inwestor z pewnością zasłoni się kosztami takiej inwestycji, jednak chyba nie zdaje sobie sprawy z ukrytych kosztów. Jakie są koszty życia ludzkiego? Czy nie czas by za nieszczęśliwe wypadki w takich miejscach odpowiadali także zarządcy dróg, ale i personalnie osoby odpowiedzialne za realizację i projekt nie uwzględniający bezpieczeństwa wszystkich użytkowników? Być może urzędnicy z GDDKiA nie zdają sobie sprawy, że prędzej czy później ktoś wytoczy proces za nieszczęśliwy wypadek spowodowany ich opieszałością i proces ten wygra. Czas by to sobie uświadomili.

 

Nasze monity w GDDKiA w sprawie braku możliwości przejścia pieszych jak na razie pozostają bez odpowiedzi…






 

 

Podziel się wiadomością: