5:45 pobudka! Czas na 8:00 do szkoły!

Mroczne widmo „reformy oświaty” z 1999r. rządu Jerzego Buzka coraz częściej daje o sobie znać, także w Wylatowie.

Głównym skutkiem „Reformy”, która w rzeczywistości nic nie zmieniała, a wręcz konserwowała i rozbudowywała relikt PRL – u jakim był ówczesny system oświaty, było utworzenie gimnazjów. Pomijając sens utworzenia kolejnego poziomu w szkolnictwie trzeba wspomnieć o jego skutkach. Głównym z  nich było zapewnienie dojazdu uczniów z terenu gminy do gimnazjów. Natychmiast pojawił się problem zakupu autobusów szkolnych, tzw. „gimbusów”.

 

Jedne gminy radziły sobie z ich zakupem lepiej inne gorzej. Najczęściej kupowano stare autobusy po remoncie. Kupowano minimalną ilość autobusów, byle jakoś zapewnić dojazd do szkół. Tak też stało się w gminie Mogilno.

 

Jednak w ostatnim roku jeden z „gimbusów” zezłomowano, ponieważ nie nadawał się do użytku. Wywołało to poważne trudności wraz z rozpoczęciem roku szkolnego. Rozkład jazdy trzeba było ułożyć na nowo. Ucierpieli na tym najbardziej, oczywiście, uczniowie.

 

Już wcześniej istniał problem wczesnych godzin kursowania „gimbusów”, jednak w tym roku sytuacja wygląda tragicznie. Autobus kursujący do Gimnazjum w Bielicach, młodzież z Wylatowa zabiera już o godzinie 6:35. Biorąc pod uwagę, że z Wylatowa do Bielic jest nie więcej niż 10 km, a lekcje rozpoczynają się o 8:00, czas kursowania autobusu jest absurdalny. Wyjazd gimnazjalistów do szkoły ma miejsce w tym samym czasie co wyjazd studentów albo pracowników do Bydgoszczy lub Poznania. Powstaje także pytanie co uczniowie mają robić od 6:45, kiedy dojeżdżają do szkoły do 8:00 kiedy rozpoczynają się lekcje?

 

Jeszcze kilka lat temu uczeń technikum w Bielicach, dojeżdżający z najodleglejszych zakątków powiatu o godz. 7:15 uznawany był za wyjątkowego pechowca. Jednak teraz taki uczeń uznawany byłby za szczęśliwca. Jest to niewyobrażalne w XXI wieku w cywilizowanym kraju.

 

Niewiele lepsza sytuacja dotyczy uczniów dojeżdżających autobusem szkolnym do Szkoły Podstawowej w Wylatowie. Muszą oni wstawać 10 minut wcześniej niż jeszcze rok temu.

 

Nie można liczyć na prawdziwą reformę oświaty, ale może czas coś z tym zrobić na poziomie samorządowym? Z pewnością w granicach ustawy można coś wymyślić, bo przecież dzieci i młodzież nie mogą tracić znacznej części dnia na dojazdy. No i jak przyswajać dobrze wiedzę będąc niewyspanym i zmęczonym?

 

Mamy dwie propozycje dla Burmistrza Mogilna i Radnych, propozycje do rozpatrzenia.

Może trzeba sprzedać dotychczasowe gimbusy, a rozpisać konkursy na zakup usługi dowozu dzieci do szkół na różnych liniach? Określić miejsca skąd mają być zabierane dzieci, najwcześniejszy czas odjazdu z danej miejscowości (w przypadku Wylatowa wystarczyłaby 7:40, a nie 6:35), czas dojazdu do szkoły, przepisy bezpieczeństwa jakie mają spełniać autobusy, maksyalne opóźnienia itp i wybrać najtańsze oferty? Proste i logiczne, bez konieczności utrzymywania drogich pojazdów.

 

Inna propozycja, bardziej rynkowa, polegałaby na wydaniu „bonów dojazdowych”. Wystarczy podzielić koszty opłacania dojazdó do szkół przez sumaryczna ilość kilometrów pokonywaną przez uczniów, następnie wypłacić rodzicom uczniów otrzymaną sumę pomnożoną przez ilość kilometrów pokonanych przez ucznia. Każdy dojeżdżałby korzystając z różnych środków transportu: na własny rachunek, korzystając z usług prywatnych przewoźników lub dojeżdżając z pomocą rodziny. Dla gminy koszty dowozu by się nie zmieniły, jednak na pewno wszyscy byliby zadowoleni, zarówno uczniowie i ich rodzice jak i prywatni transportowcy i urzędnicy.

 

Być może nasze propozycje nie są najlepszymi rozwiązaniami, a może nawet i nie do końca zgodnymi z obowiązującymi, absurdalnymi przepisami, jednak nasi urzędnicy i włodarze powinni rozpatrzyć wszystkie możliwości. W końcu bezzasadne zmuszanie dzieci i młodzieży do wstawania o tak wczesnej porze można porównać do niewolnictwa. Warto to wziąć pod uwagę!

Podziel się wiadomością: