„Zrób piktogram i nie daj się złapać” – podsumowanie.

Podsumowanie majowej akcji, a jednocześnie ciekawego eksperymentu.

Ponad miesiąc zbierałem się do podsumowania tego ciekawego eksperymentu. Miałem wątpliwości czy opisywać to czy nie. Akcja przebiegała trochę  jak prywatna impreza i zabawa. Do opisania skłoniły mnie rozmowy podczas ostatniej Harmonii Kosmosu na Masywie Ślęży. Wiele osób pytało mnie jak ta impreza przebiegała. Jednak informacja o imprezie poszła w świat i trzeba ją jakoś podsumować.

Poniższa relacja ma charakter lakoniczny i prywatny, gdyż opiera się  o notatkę sporządzoną dzień po imprezie.

Do Wylatowa z bratem pojechałem ok południa. Już kilka osób miało być na miejscu w tym Rafał Nowicki. Ale te kilka osób nie dojechało, Rafał akurat miał coś do załatwienia w domu. Był Tylko Andrzej Traper. Ten od czarnej terenówki UFO Patrol.

Chwilę pogadaliśmy, po czym przyjechał Rafał. Tak pogadaliśmy z godzinkę, się pośmialiśmy, np. przy dyskusji czy UFO ma wycieraczki na szybach i jak one działają, chyba używają chińskie zamienniki, bo często UFO w chinach jest widywane.

Brat pojechał, zostaliśmy w trójkę oglądając głupie filmiki na YT, typu"szwajcarski minister finansów, czy wpadka na antenie Hartmana".

Przyjechała jakaś dziewczyna z Myśliborza. Taka młoda, wczesne liceum.Od grudnia interesuje się tematyką, Wylatowem, usłyszała o akcji,zadzwoniła do p. Szpuleckiej i przyjechała.

Po jakimś czasie okazało się, że z tych 20 pewnych osób będzie 8. Przyjechał z Warszawy Cyprian, o którym od lat słyszałem… Ciekawe rzeczy w życiu widywał, wyrzucony z FN.

W knajpie w Kwieciszewie się spotkaliśmy, dobre flaczki. Przyjechał onz dziewczyną i siostrą. On w sumie z Rafałem wymyślił tę zabawę.Ale miał też jeszcze jedną rewelacyjną grę. Później się okazało, że to bardziej materiał szkoleniowy niż gra. Jak wróciliśmy wyjaśnił o co chodzi. Jest pewien scenariusz wydarzeń. Do ufologa dociera mejl odkierowcy ciężarówki, że wjeżdżając w las na drodze nr 72, między Gostyninem a Dąbrówką uderzył w coś… Wyglądało to jak wielki szczur chodzący na 2 nogach. Ufolog przyjeżdża, wypytuje wśród mieszkańców no i okazuje się, że ktoś widział UFO, ktoś zrobi łzdjęcia, jest jakiś hipis, który naćpany coś widział, zaginiona harcerka, jakiś rolnik, leśniczy, który narzeka na chińskie lampionyna drzewach… każdy z uczestników ma dostać jedną rolę z rozpiskąco faktycznie widział i wie, co ujawnia i kiedy kłamie pytany o coś.

No ale to później jak dojadą wszyscy.

Wyjaśnienie też na czym gra z piktogramami polega. Jest 5 szablonów wymyślonych piktogramów, wydrukowanych na A2 i przybitych do dykty, druga dykta do przykrycia przed deszczem. Twórca ma zamazać szablon pisakiem. W pokoju zostawionych jest tyle kopert co ludzi. W niektórych są patyki w kilku są po dwa pisaki (w ilu kopertach wie tylko Rafał). Dwa pisaki w różnych kolorach, bo będąc twórcą możesz przekazać pisak jakiemuś strażnikowi, zwerbować go. Do pokoju wchodzi się pojedynczo wg losowej kolejności. Masz prawo wylosować lub wybrać pisak=robisz, patyki= jesteś strażnikiem. No ale grę zaczniemy później jak jeszcze 3 osoby przyjadą.

Ci co byli w tej chwili poszli roznosić te tablice.

Gdy dojechali wszyscy najpierw losowanie karteczek z numerkiem, który oznacza kolejność wchodzenia do pokoju i losowania pisak-patyk lub wyboru, jeśli jest. Ja jestem 5. W kolejce, czyli w środku. I tu popełniłem błąd taktyczny.  Złapanie kogoś robiącego to jedno, ale przydatna informacja kto wchodzi przede mną, kto po mnie.

Wziąłem kopertę, widocznie już ruszaną, były patyki tak jak chciałem. Wiedziałem, że jestem pierwszy podejrzany, że będę chciał coś zrobić, a z kolei zrobić mi byłoby trudno. Poza tym dla mnie nowi ludzie, nie ma z kim sojuszu zawiązać poza Rafałem. Wolę się wykazać jako strażnik. Drugi błąd taktyczny, nie sprawdziłem pozostałych kopert czy pisaki jeszcze zostały. W pokoju była ustawiona kamera od monitoringu by ludzie mogli na żywo oglądać i by było nagranie na później. Okazało się, że akurat netu nie ma,  i że się nie nagrało na serwerze…

Po tym losowaniu losowanie postaci do gry. Ja harcerka… no ale jest proponowana zmiana jak ktoś chce. Siostra Cypriana trafiła na leśniczego, woli być harcerką, a więc zmiana. No i teraz Cyprian zaprasza każdego po kolei do pokoju, daje mu stronę z kartą postaci, wyjaśnia na czym rola polega, kiedy kłamać… A wcześniej, przed losowaniem jego dziewczyna była wybrana jako ufolog, jest psychologiem i powinna sobie najlepiej poradzić.

Jak zapoznałem się z rolą, poszedłem się przebrać w moro i na pole, sprawdzić czy ktoś czegoś już nie maluje. Jakiś grill, pogaduchy zanim wszyscy będą przeszkoleni. Siadamy do gry "ufolog" póki wcześnie, bo później będzie trudno. Zeszło nam z 4h.

Scenariusz był tak zawiły, że ufolog niewiele odkrył. Gra/szkolenie dobre. Ale by ufolog mógł dojść do prawdy  gra musi trwać z 2 tygodnie, a co najmniej kilka dni, by mógł przemyśleć, obrać strategię, porozmawiać z każdym z osobna.

Po tej grze wychodzimy z pokoju no i w zasadzie zaczyna się "zrób piktogram". Ktoś o coś zagaił, Rafał zaczął cos tłumaczyć tej nowej dziewczynie, się włączyłem do rozmowy. Ale po 5 minutach widzę, że brakuje 3 osób, Cypriana, jego siostry i dziewczyny. Od razu chcę wyjść na patrol. A tu lipa, drzwi wyjściowe zamknięte, klucza brak. Wracam pytam Rafała jako organizatora, gdzie jest klucz. Powinien być w drzwiach, ale szukamy w różnych miejscach nie ma. Udało się wyjść przez piwnicę. Lekko padało, a ja zapomniałem wziąć pelerynę… Zanim doszedłem do pierwszej tablicy lunęło na całego, biegiem z powrotem, schowałem się pod wiatą. Jak ulewa ustała, że dało się przebiedz, do domu wróciłem cały mokry. Znów przez piwnicę. Wszyscy siedzą w pokoju, poza tymi trzema osobami. Rafał cos opowiada, ktoś przysypia… Po pół godziny wraca przemoczona Karina, siostra Cypriana. Po minucie wchodzi Cyprian z dziewczyną i mówią, że tablice są zamalowane. Niedowierzanie no i oczywiście, że to oni zrobili. Oni, że nie i ciekawe, bo jak szli 2 pierwsze tablice były czyste, a 2 dalej zamalowane, a jak szli z powrotem to i te 2 pierwsze były zamalowane.

Decyzja, idę z Rafałem sprawdzić, już mniej pada, a po drodze przestało. Ja chciałem iść w stronę silosów, a Rafał mi, że tam błoto, idziemy asfaltem koło szkoły, bo tam była tablica za krzakami, gdzie w 2002 roku był piktogram. Zamalowana, idziemy dalej. Druga tablica w stogu przy bocznej drodze wapniowej, przy polu p. Górnego, zamalowana, też chaotycznie. Znajdujemy ślady butów, robię zdjęcie zapamiętuję. Rafał dzwoni do Cypriana by poszedł pozbierać 2 tablice z miedzy i gdzieśtam, gdzie kiedyś pustaki przy polu p. Sucholasów były, a my jeszcze weźmiemy z drogi między 15, a silosami p. Filipczaka, byśmy nie musieli dookoła wchodzić. Wracamy z Rafałem do domu, jest Ola, dziewczyna Cypriana. On poszedł z siostrą po te 2 tablice. Długo nie wracają. Rafał dzwoni. Okazało się, że z daleka słyszeli i widzieli jak samochód w cos przywalił. Ludzie wyszli, dookoła szukali co to było nic nie znaleźli, pojechali dalej. Cyprian tam poszedł kupa szkła, ale nic nie widzi. Przyjdą do domu i pojedziemy samochodem z latarkami. Przyszli. jedna tablica zamalowana na czarno dość chaotycznie i poprawiona na czerwono dość starannie, druga tylko na czerwono bardzo starannie. Sprawdzam ich buty. Nie pasują do śladów.

Jedziemy na miejsce, kupa szła faktycznie. Po dłuższym przeszukiwaniu okolicy znalazłem martwa sarnę w rowie. Wróciliśmy do domu.

No, ale dochodzenie kto to zamalował… Najpierw pomyślałem, że to ktoś z zewnątrz, ale on nie wiedział gdzie są te tablice położone. Podejrzana trójka, której nie było 40 minut w domu. Myślałem, że gra będzie polegać na pilnowaniu czy da się zamalować czy nie, a tu doszło dochodzenie dokładnie kto wylosował pisaki kto kogo  zwerbował.

Sprawdzam wszystkie buty. Znalazłem dwa odpowiadające śladom. jeden w rozmiarze 45 leżał w pokoju, ale nówka sztuka nieużywany kalosz. Na dole znajduje się identyczny kalosz używany, rozm. 43. Ale okazuje się, że jest on chłopaka, który dawno śpi i cały czas był w domu. Myśl, że może on obskoczył jeszcze w czasie grilla i szkolenia do tej domowej gry. Jednak jego nie było w czasie rozstawiania tablic 3 chłopacy są wyjęci ze śledztwa, bo śpią. Byli cały czas w domu i nie wiedzieli gdzie są tablice. Rafał podejrzewa jednego, że był zwerbowany. On Rafała zatrzymał w domu jakimiś pytaniami i być może on zamknął drzwi i zabrał klucz.

Ja jestem czysty i wyjmuje zamkniętą kopertę z patykami. No tak, ale mogłem dostać pisak. Rafał jest dla mnie poza podejrzeniem. On ma koperty wszelakie, dla reszty osób z pisakami i patykami, żaden argument. Ta młoda dziewczyna poza podejrzeniem. Ma kopertę z patykami, była cały czas w domu a za bardzo przestraszona by cokolwiek robić. Dziewczyna Cypriana wyjmuje z kieszeni patyk, on ma z kolei pusta kopertę, bo patyki go uwierały, a koperty nie wyrzucił by nie śmiecić na polu. Na pewno oni są zamieszani, ale udowodnić kto co i jak dokładnie. Cyprian mówi, że jak podamy jak było to on to npotwierdzi, a jak nie to wyjaśni w poniedziałek. Nic się z Rafałem nie udało wymyślić. Rano się okazuje, że ta trójka chłopaków co nwcześnie spali, wcześnie musieli wyjechać. Wszyscy zostawili patyki, ale każdy mógł być wmieszany. Siostra Cypriana także pokazuje npatyki.

Przez noc pomyślałem, że Rafał jest w to wmieszany. Był w zmowie z nCyprianem i jego dziewczyną. Oni zrobili tylko 3 tablice najbliżej na szybko. przyszli i powiedzieli, że są zamalowane. Ja idę sprawdzić, a razem ze mną Rafał by mnie naprowadzić na właściwe 3 tablice. Po drodze zadzwonił do Cypriana by poszedł po pozostałe dwie robiąc sobie alibi, a dając im czas na precyzyjne zamalowanie na czerwono. Obśmiał mnie za ten pomysł, choć przyznał logikę. Zostałem w zawieszeniu.

Później już z Wrocka dzwoniłem do Rafała w innej sprawie, ale mówił, że zauważył u Cypriana inne buty, niż te które miał na nogach gdy mu je sprawdzałem po powrocie z tablicami i ten odcisk bardziej był podobny, niż w tych butach, które podejrzewaliśmy cały dzień. Bardziej klarownie się zrobiło, ale nadal nic nie wiadomo. Dzisiaj się wyjaśni. Ciekawa zabawa, a jednocześnie głupie uczucie, gdy podejrzewasz wszystkich poza sobą.

No i wyjaśnienie, które opowiedział mi Rafał po rozmowie z Cyprianem.

Pierwsza losowała Ola dziewczyna Cypriana i ona trafiła od razu pisaki. Nie to by wybierała, tylko tak trafiła. On wylosował patyki. No, ale jak to para od razu się zgadali. Pisaki także wylosowała jego siostra Karina. W żaden sposób się nie dogadywali. Po tej grze w "ufologa". Cyprian i Ola zaraz wyszli, pod pretekstem przyniesienia bagaży z msamochodu. Zaraz za nimi wyszła Karina i to ona zamknęła drzwi i wzięła klucz. Cyprian z Olą zamalowali dokładnie jedną tablicę. Druga już byłą częściowo zamalowana, ale ja poprawili. Trzecia była pusta, ale z ciekawości poszli obejrzeć pozostałe, które już były zamalowane. Wrócili do 3 i już też była zamalowana. Wrócili do domu, minutę przed nimi była Karina, która otworzyła drzwi. Oni opowiedzieli swoją wersję, że są już wszystkie zamalowane, że oni je tylko znaleźli. W sumie Kariny wtedy nikt nie pytał. My z Rafałem poszliśmy  sprawdzić. 3 chłopaków już spało. Cyprian Ola i Karina wiedzieli już, że tylko oni malowali i uzgodnili jakąś wspólną wersję. Dał Oli swoje patyki, a później rano Karina pokazała nam te same patyki. Tego nie sprawdziliśmy. Karina tak szybko obskoczyła wszystko i nawet zamalowała, to co początkowo było niezamalowane, bo poszła na całość. Mimo ulewy nie chodziła ścieżkami tylko na przełaj przez zboża. A z odciskiem buta było tak, że Cyprian w ulewę buty przemoczył i gdy wyszedł drugi raz zbierać tablice założył inne buty.

Dużo przypadku i szczęścia w tym wszystkim mieli.

Podziel się wiadomością: