Czy meteoryt trafi nas w głowę?

Meteoryty spadają tak rzadko, że należy spojrzeć na to zjawisko jako na niezwykle szczęśliwe. Bo z nieba leci prawdziwa fortuna – mówi Jerzy Rafalski, astronom z Planetarium im. Władysława Dziewulskiego w Toruniu.


Tadeusz Oszubski: Każdego roku w określonych dniach możemy zobaczyć na niebie stada meteorów spalających się w trakcie przelotu przez atmosferę.


Jerzy Rafalski: Ziemia w swej rocznej wędrówce wokół Słońca wkracza w strugi ziaren piasku, które pozostawiły po sobie komety, także krążące wokół centralnej gwiazdy. Już dawno zauważono, że okresowo na niebie pojawia się wzmożona aktywność meteorów. To właśnie wtedy do ziemskiej atmosfery wpadają owe drobiny, które pędząc z prędkościami rzędu kilkudziesięciu km/s rozgrzewają się i wywołują krótkie świecenie strugi powietrza wzdłuż trasy swego lotu. Zwykle taki lot nie trwa długo, gdyż ziarno szybko ulega wyparowaniu.


Te „spadające gwiazdy” dostarczają romantycznych wzruszeń, jednak mogą też narobić kłopotów. Na początku grudnia 2001 r. deszcz meteorów z roju Leonid zbombardował powierzchnię Księżyca wywołując serię eksplozji na powierzchni naszego satelity. Czy coś takiego i u nas może się wydarzyć?


Księżyc, który krąży wokół Ziemi w stosunkowo niewielkiej odległości, również wkracza w takie strugi, jednak tam nie ma atmosfery, dlatego kosmiczne drobiny upadają wprost na powierzchnię, wzbudzając chmury pyłu i tworząc mikrokratery. To właśnie nasza atmosfera chroni nas przed zagrożeniem pochodzącym od tych niewielkich, ale szybkich pocisków. Na szczęście, w takich strugach pozostawionych przez komety znajduje się głównie drobny gruz, który całkowicie spala się podczas przelotów. Jednym z bardziej widowiskowych deszczów meteorów były listopadowe Leonidy w 1966 r. Wówczas szacowano kilkaset tysięcy meteorów w ciągu godziny! Mimo tak potężnej ulewy, na Ziemię nic nie spadło. Zagrożeniem mogą być raczej duże bryły skalne. Te jednak zwykle nie są związane z trajektoriami komet, dlatego mogą pojawić się w każdej chwili.


Prawdopodobieństwo, że trafi w nas meteoryt wynosi 1 do 1 miliarda, jednak tacy wątpliwi szczęściarze się zdarzają. W sierpniu 2004 r. meteoryt zranił 76-letnią Pauline Aguss z Lowestoft we wschodniej Anglii, gdy rozwieszała pranie w swoim ogródku. W październiku 2002 r. 14-letnia Siobhan Cowton z Northallerton w północnym Yorkshire również została trafiona meteorytem, gdy przed swoim domem wsiadała do samochodu.


Dodam jeszcze jedną historię. W miejscowości Peekskill w USA meteoryt uderzył w bagażnik zaparkowanego chevroleta malibu 18-letniej dziewczyny, niszcząc auto i wywołując paniczny strach. Jakiś czas później kolekcjonerzy odkupili wrak za równowartość kilku nowych samochodów, a kosmiczny kamień, który wywołał szkody, został podobno sprzedany jeszcze korzystniej. Pech, czy szczęście? Do tej pory nie zanotowano śmiertelnego uderzenia meteorytem. Z kolei obserwacje spadków meteorytów zdarzają się tak rzadko, że należy spojrzeć na to zjawisko jako na niezwykle szczęśliwe. Bo z nieba leci prawdziwa fortuna! Właśnie ze względu na ich wyjątkowość, cena meteorytów przekracza czasem cenę złota!


Źródło: Interia.pl

Podziel się wiadomością: