Ruch ciężarowy nam zagraża
Zauważyliśmy, że szczególnie ostatnio ten ruch bardzo się nasilił. Te pojazdy są naprawdę przeciążone. Do tego często przejeżdżają przez Wylatowo z nadmierną prędkością, nawet 60 km/h, 70 km/h. Naprawdę może niedługo dojść do katastrofy – mówi Stanisław Dzięcielak.
Zauważyliśmy, że szczególnie ostatnio ten ruch bardzo się nasilił. Te pojazdy są naprawdę przeciążone. Do tego często przejeżdżają przez Wylatowo z nadmierną prędkością, nawet 60 km/h, 70 km/h. Naprawdę może niedługo dojść do katastrofy – mówi Stanisław Dzięcielak.
W styczniu tego roku mieszkańcy Wylatowa wystosowali do burmistrza Mogilna oraz do starosty mogileńskiego pismo, w którym zwracają się z prośbą o zainteresowanie problemem uciążliwości i zagrożenia powodowanego przez ciężarowy transport samochodowy. – Przyszło nam żyć w czasach, gdzie człowiek jest traktowany jak mało ważny przedmiot. Ważniejszy jest przewóz towarów i zysk – piszą w swoim proteście mieszkańcy.
W treści swojego protestu mieszkańcy Wylatowa, położonego przy drodze krajowej nr 15 zawiadamiają o istniejącym stanie zagrożenia w jakim się znajdują. Ich zdaniem stan zagrożenia spowodowany jest wzmożonym, szczególnie w ostatnim czasie i stale narastającym ciężarowym transportem samochodowym. Mieszkańcy twierdzą, że ciężar ładunków przekracza często 50 ton, a dopuszczalne jest 40 ton.
– Droga przebiegająca przez naszą miejscowość nie jest przystosowana do takich obciążeń. Jest też nagminnie przekraczana dopuszczalna prędkość tych ciężkich pojazdów – pisze w swoim proteście kilkudziesięciu mieszkańców. Dodają, że olbrzymi ciężar oraz nadmierna prędkość pojazdów wywołują drgania gruntu, powodując pękanie ścian domów. Ponadto ruch drogowy ma tendencję wzrostową, co ich zdaniem musi doprowadzić do katastrofy budowlanej, powodując rozwalanie budynków. Na styczniowej sesji Rady Miejskiej w Mogilnie problem poruszył też radny z Wylatowa Tadeusz Filipczak.
Z rozmowy z jednym z mieszkańców Wylatowa Stanistawem Dzięcielakiem, którego dom jest położony przy drodze krajowej, dowiedzieliśmy się, że starosta mogileński pismo mieszkańców przesłał dalej do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Stamtąd mieszkańcy otrzymali odpowiedź, że droga krajowa nr 15 jest drogą ogólnodostępną, po której mogą poruszać się wszystkie pojazdy, a droga ta stanowi jeden z elementów infrastruktury państwowej. Generalna Dyrekcja Dróg odpowiedziała, że nie jest w stanie ograniczyć transportu tą drogą. Podkreślono, że dyrekcja widząc zagrożenie działa na rzecz zmniejszenia zagrażenia, dokonując niezbędnych remontów.
Generalna Dyrekcja zaproponowała też wprowadzenia ograniczenia prędkości na terenie całej miejscowości Wylatowo do 40 km/h.
Zdaniem Stanisława Dzięcielaka jest to zwykłe odbijanie piłeczki. – Zauważyliśmy, że szczególnie ostatnio ten ruch bardzo się nasilił. Te pojazdy są naprawdę przeciążone, do tego często przejeżdżają przez Wylatowo z nadmierną prędkością, nawet 60 km/ h, 70 km/h. To da się wyczuć, wtedy szklanki w szafie zaczynają drgać, a na murach naszych domów pojawiły się rysy i pęknięcia. Naprawdę może niedługo dojść do katastrofy – mówi Stanisław Dzięcielak. Dodaje on, że policja czasem stoi w Wylatowie i bada prędkość przejeżdżających pojazdów: – Ale jeszcze nie widziałem, żeby zatrzymywali tira, tylko same osobowe, ale nie mam pretensji do policji, bo wszędzie nie mogą być. Najgorsze jest to, że te drgania przenoszą się na nasze budynki, nawierzchnia też jest bardzo zniszczona. Do tego należy też dołożyć to, że tak prędko przejeżdżające przez Wylatowo tiry stwarzają zagrożenie dla mieszkańców. Będziemy wdzięczni za każdy przejaw troski – dodaje zatroskany sytuacją mieszkaniec Wylatowa.
Mieszkańcy Wylatowa dotychczas nie otrzymali żadnej odpowiedzi od burmistrza Mogilna Jacka Kraśnego.
– Ja wiem, że trudno będzie z tym walczyć, ale trzeba będzie podjąć jakieś działania, bo władza powinna zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom – dodaje Stanisław Dzięcielak. – Zwracamy się zatem z apelem do „swojej władzy” o pomoc i ratunek w rozwiązaniu problemu – kończą swój protest mieszkańcy w nadziei, że władze się nim zainteresują.
W treści swojego protestu mieszkańcy Wylatowa, położonego przy drodze krajowej nr 15 zawiadamiają o istniejącym stanie zagrożenia w jakim się znajdują. Ich zdaniem stan zagrożenia spowodowany jest wzmożonym, szczególnie w ostatnim czasie i stale narastającym ciężarowym transportem samochodowym. Mieszkańcy twierdzą, że ciężar ładunków przekracza często 50 ton, a dopuszczalne jest 40 ton.
– Droga przebiegająca przez naszą miejscowość nie jest przystosowana do takich obciążeń. Jest też nagminnie przekraczana dopuszczalna prędkość tych ciężkich pojazdów – pisze w swoim proteście kilkudziesięciu mieszkańców. Dodają, że olbrzymi ciężar oraz nadmierna prędkość pojazdów wywołują drgania gruntu, powodując pękanie ścian domów. Ponadto ruch drogowy ma tendencję wzrostową, co ich zdaniem musi doprowadzić do katastrofy budowlanej, powodując rozwalanie budynków. Na styczniowej sesji Rady Miejskiej w Mogilnie problem poruszył też radny z Wylatowa Tadeusz Filipczak.
Z rozmowy z jednym z mieszkańców Wylatowa Stanistawem Dzięcielakiem, którego dom jest położony przy drodze krajowej, dowiedzieliśmy się, że starosta mogileński pismo mieszkańców przesłał dalej do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Stamtąd mieszkańcy otrzymali odpowiedź, że droga krajowa nr 15 jest drogą ogólnodostępną, po której mogą poruszać się wszystkie pojazdy, a droga ta stanowi jeden z elementów infrastruktury państwowej. Generalna Dyrekcja Dróg odpowiedziała, że nie jest w stanie ograniczyć transportu tą drogą. Podkreślono, że dyrekcja widząc zagrożenie działa na rzecz zmniejszenia zagrażenia, dokonując niezbędnych remontów.
Generalna Dyrekcja zaproponowała też wprowadzenia ograniczenia prędkości na terenie całej miejscowości Wylatowo do 40 km/h.
Zdaniem Stanisława Dzięcielaka jest to zwykłe odbijanie piłeczki. – Zauważyliśmy, że szczególnie ostatnio ten ruch bardzo się nasilił. Te pojazdy są naprawdę przeciążone, do tego często przejeżdżają przez Wylatowo z nadmierną prędkością, nawet 60 km/ h, 70 km/h. To da się wyczuć, wtedy szklanki w szafie zaczynają drgać, a na murach naszych domów pojawiły się rysy i pęknięcia. Naprawdę może niedługo dojść do katastrofy – mówi Stanisław Dzięcielak. Dodaje on, że policja czasem stoi w Wylatowie i bada prędkość przejeżdżających pojazdów: – Ale jeszcze nie widziałem, żeby zatrzymywali tira, tylko same osobowe, ale nie mam pretensji do policji, bo wszędzie nie mogą być. Najgorsze jest to, że te drgania przenoszą się na nasze budynki, nawierzchnia też jest bardzo zniszczona. Do tego należy też dołożyć to, że tak prędko przejeżdżające przez Wylatowo tiry stwarzają zagrożenie dla mieszkańców. Będziemy wdzięczni za każdy przejaw troski – dodaje zatroskany sytuacją mieszkaniec Wylatowa.
Mieszkańcy Wylatowa dotychczas nie otrzymali żadnej odpowiedzi od burmistrza Mogilna Jacka Kraśnego.
– Ja wiem, że trudno będzie z tym walczyć, ale trzeba będzie podjąć jakieś działania, bo władza powinna zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom – dodaje Stanisław Dzięcielak. – Zwracamy się zatem z apelem do „swojej władzy” o pomoc i ratunek w rozwiązaniu problemu – kończą swój protest mieszkańcy w nadziei, że władze się nim zainteresują.
KINGA HORNATKIEWICZ
tygodnik „Pałuki i ziemia mogileńska”
24 lutego 2005 r., nr 680
24 lutego 2005 r., nr 680