Niektórzy z nich się śmieją, że są naiwni, bo wierzą w kosmitów. Są też tacy, którzy oskarżają ich o nocne wydeptywanie zboża w kształcie piktogramów. A oni chcą tylko powiedzie?: popatrzcie i pomyślcie.
Wylatowo przestało by? tylko wsią. Stało się sposobem na życie. To jedyne takie miejsce, do którego zjeżdżają miłośnicy i badacze zjawisk niewytłumaczalnych z całej Polski. W bazie ufologów rozmawia się nie tylko o kosmitach. Mówi się też o Bogu, przeznaczeniu i największych, niemożliwych do spełnienia marzeniach.
Wylatowo w Internecie
Kamery przez całą dobę obserwują wszystko, co dzieje się na polach, na których od czterech lat pojawiają się kręgi zbożowe, zwane piktogramami. Obraz jest rejestrowany i przekazywany na żywo do Internetu (strona www.ufotv.pl).
– To my pierwsi na świecie przekazujemy na żywo w Internecie obraz noktowizyjny z pól w Wylatowie – mówi Janusz Zagórski, koordynator akcji „Wylatowo 2006 On-line”. – Nasza strona cieszy się niebywałą popularnością. Nie tylko w Polsce. Zarejestrowaliśmy wejścia z prawie pię?dziesięciu krajów z całego świata. To, czego my nie zauważymy, dojrzą inni. Niedawno pewien niezidentyfikowany obiekt zarejestrowany przez nasz sprzęt, zauważył internauta z Holandii.
Obsługą komputerową stacji ufologów w Wylatowie zajmują się młodzi ludzie – niektórzy z nich nie ukończyli jeszcze 20 lat. Jednak nowoczesny sprzęt komputerowy dla Tomasza Karbowniczka i Jakuba Bajtały nie ma żadnych tajemnic.
– Robimy tutaj coś, czego wielu naszych rówieśników nam zazdrości – uśmiecha się Jakub Bajtała. – Tworzymy tu historię. Czy rodzice nie mają nic przeciw? Wydaje mi się, że im też to się podoba.
Janusz Zagórski pochodzi z Wrocławia i prowadzi firmę Ośrodek Edukacji, która zajmuje się organizowaniem imprez dla miłośników UFO. Nie jest to jednak zbyt dochodowy biznes, co – jak przyznaje Janusz Zagórski – jest powodem irytacji jego żony.
– Ale przecież kasa to nie wszy- stko, prawda? – uśmiecha się Janusz Zagórski. – Gdybym miał cały nasz sprzęt kupi? z własnych pieniędzy, nie byłoby tu tego majdanu. Całe szczęście, że pojawili się sponsorzy, którzy nie bali się nam zaufa?. Nie wszyscy mają nas za wariatów albo idiotów, którzy sami wydeptują kręgi.
Częś? urządzeń do obserwacji UFO pochodzi z demobilu wojskowego. Noktowizor został wymontowany z czołgu T 55. Także dwa wielkie reflektory – jeden ze zwykłym światłem, a drugi na podczerwień – kiedyś były na stanie Ludowego Wojska Polskiego.
– Pierwszy raz do Wylatowa przyjechałem dwa lata temu, żeby złapa? tych wieśniaków, którzy robią te piktogramy – mówi Dawid Rutkowski z Pisza. – No, ale nie udało mi się nikogo przyłapa?. Za to podczas jednego z moich nocnych patroli pojawiło się trzydzieści kręgów. Obok tego miejsca przechodziłem dwukrotnie, o trzeciej i trzeciej trzydzieści rano. O czwartej znaleźliśmy kręgi. Od tego czasu nikt mi nie powie, że to robią ludzie.
Dawid parę miesięcy temu wrócił z pracy w Anglii. Zarobił trochę grosza. Nie przepuści wszystkiego. Zamierza ukończy? kurs masażu. Przyjechał do Wylatowa z kolegą, Damianem Borakiem. Wśród ufologów obaj mają opinię tych, którzy lubują się w wielogodzinnych dysputach filozoficznych na temat wcieleń i istnienia Boga.
– Ktoś zawiesił krzyż w naszej bazie – stwierdza Damian Borak. – Bo niektórzy widzieli w nas wcielenie szatana albo inny diabelski pomiot. A nam tylko zależy na tym, żeby się dowiedzie? i zrozumie?, co tu się dzieje.
Dziwna mgła
Ufolodzy zjeżdżający do Wylatowa zastanawiają się, czy wystarczy im odwagi, gdy wreszcie dojdzie do kontaktu z obcą formą inteligentnego życia. Kiedyś jeden z nich na widok „dziwnej mgły w kształcie walca” z przerażeniem porzucił żonę i małe dziecko. Był przekonany, że ze strony mgły grozi mu niebezpieczeństwo.
– Relacji o mgle mamy naprawdę sporo – dodaje Janusz Zagórski. – Wszystkie brzmią bardzo podobnie. Ale nie mamy dowodów, że ma ona jakiś związek z powstawaniem piktogramów. Cho? zarejestrowaliśmy inne, niewytłumaczalne zjawiska. Nie potrafimy wytłumaczy? na przykład, jakim cudem, w szczerym polu, o świcie, sprzęt nagrywający dźwięki otoczenia, zarejestrował audycję Polskiego Radia. Jakby fala radiowa została przekierowana.
Kim „oni” są?
Jednym z nielicznych badaczy z Wylatowa, którzy mogą poszczyci? się bezpośrednią obserwacją UFO, jest Jan Szymański, nestor polskiej ufologii. W przeszłości pracował na Politechnice Wrocławskiej i Akademii Rolniczej w Krakowie. W Wylatowie prowadzi pomiary, ustawia w polach urządzenia rejestrujące i wysyłające fale radiowe.
– Moja rola w Wylatowie sprowadza się do jak najdokładniejszego udokumentowania tego, co się tu dzieje – stwierdza Jan Szymański. – Potrzeba nam jak najwięcej informacji. Jak na razie, nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z działaniem intencjonalnym. Oni „świecą do nas latarką” i czekają, kiedy wreszcie zrozumiemy ich przekaz.
Kim są ci „oni”? Każdy z ufologów ma swoją teorię. Jedni nazywają ich kosmitami. Inni istotami z innego wymiaru. Zdarzają się tacy, którzy pokazują nawet zdjęcia istot wykonane w Wielkiej Brytanii.
– Czasem pytają mnie o cel, dla którego przyjeżdżam do Wylatowa – uśmiecha się Jan Szymański. – Mam go. Lecie? z nimi.
NOWOŚCI (21-07-2006)
Radosław Rzeszotek