Jest coś atrakcyjnego w pomyśle generowania własnej energii odnawialnej, a mini-turbiny wiatrowe są najbardziej widoczną oznaką naszego proekologicznego nastawienia.
Na przestrzeni ubiegłego roku urządzenia takie przestały by? ciekawostką, a stały się normalnym widokiem w marketach budowlanych, przynajmniej w Wielkiej Brytanii. David Cameron, przywódca opozycyjnej Partii Konserwatywnej, stał się najbardziej znanym orędownikiem tej technologii, kiedy zapowiedział, że zamontuje sobie taką turbinę na dachu.
Mini-turbiny wiatrowe działają na takiej samej zasadzie, co urządzenia przemysłowe, które generują elektrycznoś? na większą skalę, ale wytwarzają jedynie ułamek ich energii: około jednego megawata energii rocznie, albo 1,5 megawata w wyjątkowo dobrej lokalizacji. Wystarcza to do zaspokojenia jednej trzeciej potrzeb przeciętnego gospodarstwa domowego. Generowana energia jest trzykrotnością prędkości wiatru, więc to ona jest kluczowym czynnikiem, który trzeba wzią? pod uwagę.
Niewielka turbina kosztuje 1,5 tys. funtów i może przynieś? oszczędności rzędu 100 funtów rocznie, które dostrzeżemy na naszym rachunku za elektrycznoś?. Brytyjski rząd oferuje granty w wysokości około 500 funtów za zainstalowanie turbiny, zaś gospodarstwa domowe mogą dodatkowo ubiega? się o subsydia na produkcję energii, które obecnie wynoszą około 50 funtów na turbinę rocznie. W praktyce jednak ich uzyskanie jest doś? skomplikowane. Wraz z subsydiami turbina zwraca się w ciągu sześciu lub siedmiu lat, zaś dodatkowo mamy satysfakcję, że redukujemy nasz „wkład węglowy”.
Mini-turbiny mogą by? wystarczająco małe, by zmieści? się na ścianie lub dachu budynku. Są też modele piętnastometrowe, do zainstalowania w ogrodzie. Im mniejsza turbina, tym mniej energii generuje, nie wszystkie miejsca nadają się też do jej zainstalowania.
David Gordon prezes szkockiego producenta turbin Windsave szacuje, że około jednej piątej gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii mogłoby zainstalowa? jego turbiny. „Nie dostosowujemy ich do miejsc, gdzie prędkoś? wiatru nie przekracza pięciu metrów na sekundę” – tłumaczy. To wyklucza wiele miast położonych w dolinach lub osłoniętych od wiatru.
Anthony Fitzsimmons, prezes Iskry, producenta nieco większych turbin zgadza się, że wiatr wiejący z prędkością pięciu metrów na sekundę to minimum, przy którym większoś? turbin staje się opłacalnych. Dodaje też, że ludzie powinni dysponowa? około pół akrem wolnej przestrzeni, by osiągną? dobre rezultaty.
To wyklucza wiele domów, ale powoduje, że bardzo atrakcyjnym celem stają się parkingi, drobne zabudowania przemysłowe oraz szkoły. Jak mówi, turbiny łatwo zlokalizowa? w „korytarzach takich jak linie kolejowe, lub inne ciągi komunikacyjne”, gdzie ludzie raczej nie będą narzeka?, że szpecą krajobraz. Jak mówi: „Jesteśmy przeciwni montowaniu turbin na dachach, ponieważ faktycznie zwalnia spowalnia to prędkoś? wiatru”.
Turbiny Iskry są większe i droższe. Typowa instalacja kosztuje około 2 tys. funtów, a gospodarstwo domowe może otrzyma? za nią grant w wysokości 5 tys. funtów. To wykracza poza możliwości finansowe wielu ludzi, ale Fitzsimmons sugeruje, że mieszkańcy jednej okolicy mogą złoży? się na wspólny zakup turbiny. By ją postawi? potrzebna jest jednak stosowna zgoda nadzoru budowlanego. Hałas nie jest problemem, mówi Fitzsimmons, bo turbina nie jest głośniejsza niż przepływający obok potok czy strumyk.
Proven Energy, szkocka firma specjalizująca się w energii wiatrowej, chce instalowa? turbiny na farmach i żywopłotach, twierdząc, że piętnastometrowe turbiny będą dyskretne i w ten sposób nie skupią na sobie krytyki, którą wywołują farmy wiatrowe na wielu obszarach wiejskich. Spółka chce zainwestowa? 200 milionów funtów w 15-kilowatowe turbiny na 5 tysiącach farm i płaci? za to farmerom, zaś pieniądze odzyskiwa? poprzez sprzedaż nadwyżek energii z powrotem do sieci energetycznej.
Każdy, kto chce zainstalowa? turbinę musi wzią? pod uwagę kilka ważnych czynników, ostrzega Jason Stoyel, menadżer do spraw technologicznych w spółce TNEI, zajmującej się konsultingiem energetycznym. Najważniejsze jest to, czy struktura, na której ma się wspiera? przyszła turbina jest wystarczająco mocna. „Nacisk wywierany przez turbinę na budynek może by? ogromny – zdecydowanie zbyt duży jak na typowy mur, który nie został zaprojektowany po to, by znosi? takie zewnętrzne czy boczne obciążenia”. W rezultacie ucierpie? może ubezpieczenie gospodarstwa domowego.
Stoyel dodaje jednak, że dach domu nie jest najlepszym miejscem do zamontowania turbiny wiatrowej. Przepływ powietrza nad dachem jest ograniczony i nieregularny, a turbiny zlokalizowane w rejonie porywistych wiatrów mają mniejszą wydajnoś? operacyjną.
Fiona Harvey
„Financial Times”
Źródło:onet.pl