Wylatowo odwiedził Waldemar Czarnetzki oraz Gerhard Groeschel. Obaj od wielu lat zajmują się badaniem kręgów.
Czarnetzki, jest niemieckim dziennikarzem i do Wylatowa przyjeżdża od ośmiu lat. Do przyjazdu zachęcił też swojego rodaka, który jest członkiem kilku niemieckich organizacji „ufologicznych”. Groeschel jeździ w miejsca, gdzie świadkowie widzieli niezidentyfikowane obiekty. Prowadzi badania dzięki skonstruowanym przez siebie urządzeniom.
Kilka lat temu, kiedy w Wylatowie pojawiały się kręgi ufolodzy konsultowali się z nim telefonicznie. Przed rokiem, w 10. rocznicę pojawienia się kręgów Groeschel po raz pierwszy przyjechał pod Mogilno, razem ze swoimi urządzeniami.
– Zostałem zaproszony do Wylatowa, aby przeprowadzić eksperymenty. W czasie pomiarów było dużo pól magnetycznych i grawitacyjnych. Było też dużo świadków, których mogłem przepytać – mówi Gerhard Groeschel. – Ponieważ w ubiegłym roku były takie ciekawe wyniki zdecydowałem się powtórzyć badania w tym roku, mając jeszcze lepszy sprzęt.
[…]
Przypomnijmy, że w 2000 roku na polu w Wylatowie pojawiły się tajemnicze kręgi. Od tego czasu były tu organizowane Zloty Miłośników Wylatowa. A ufolodzy spotykali się w domu państwa Szpuleckich. Piktogramy już się nie pojawią, nie odbył się też doroczny zlot. Jednak badacze wciąż interesują się Wylatowem.
Całość na stronie Gazety Pomorskiej
Tutaj należy się małe sprostowanie. Otóż Zlot Sympatyków Wylatowa odbył się jak co roku, choć tydzień później niż zwykle, ale to już zapowiadano od dawna. Poza tym frekwencja była znacząco niższa niż w minionych latach, m.in. właśnie ze względu na zmianę terminu. Zlot rozpoczął się w Wylatowie, najaciekawsze dyskusje miały miejsce w Mogilnie, następnie przeniósł się do Przyjezierza, by ostatecznie zakończyć się w Mogilnie. [przyp. – Wylatowo.pl]