„Żandarm dokonujący zatrzymania kapłana wezwał do pomocy wojsko, które w okolicach wsi przeprowadzało ćwiczenia polowe. Dom nijakiego Obsta, u którego przebywał na kwaterze ów ksiądz dokładnie poddano rewizji. Na wieść o ujęciu kapłana mieszkańcy Wylatowa zbiegli się pod dom Obsta i poczęli protestować. „
Namówiony przez dyrektora Marcina Zielińskiego z Urzędu Miejskiego w Mogilnie, podjąłem się opracowania dziejów Wylatowa. Czynię to z niezwykłą przyjemnością, gdyż miejscowość ta jest mi niezwykle bliska.
To z niej wywodzą się korzenie kądzielowej gałęzi rodowej mojej linii. Onegdaj miasto, a obecnie duża, a do tego poprzez nadprzyrodzone zjawiska popularna miejscowości i to nie tylko w gminie i powiecie, ale i w świecie badaczy UFO.
Kwerendując po przeróżnych źródłach, w tym po archiwum rodowym trafiłem na wiele niezwykle ciekawych wątków z dziejów tej miejscowości, z których dziś pozwalam sobie na skrótowe przybliżenie jednego. Otóż, jest to opowieść podobna do tej ze sławetnego już wśród Wielkopolan serialu telewizyjnego emitowanego w latach osiemdziesiątych w TVP. Opisuje nam ona losy jednego z księży majowych, podobne temu z owej serialowej „Najdłuższej wojny nowoczesnej Europy”. Wydarzenia z jego udziałem rozegrały się w wylatowskiej parafii w roku 1880.
Było to tuż po śmierci proboszcza ks. Ludwika Zajęckiego. Wówczas parafia przy braku zgody władz pruskich pozostawała nieobsadzoną. Kwestię tę regulowały tzw. ustawy majowe, według których biskup diecezjalny nie mógł obsadzić parafii bez uzyskania zgody od władz rządowych na uzupełnienie vacatu. W tej sytuacji znalazł się grupa młodych księży, którzy w tajemnicy przed władzami cywilnymi świadczyli posługę duszpasterską osieroconych parafiach. Duchownych w ten sposób sprawujących posługę nazywano księżmi majowym. Otóż, jak donosiła prasa polska, 5 września 1880 r. w nocy ujęto w Wylatowie księdza, który potajemnie sprawował posługę kapłańską w pozbawionej opieki duszpasterskiej parafii. Był to tzw. „ksiądz majowy”.
Żandarm dokonujący zatrzymania kapłana wezwał do pomocy wojsko, które w okolicach wsi przeprowadzało ćwiczenia polowe. Dom nijakiego Obsta, u którego przebywał na kwaterze ów ksiądz dokładnie poddano rewizji. Na wieść o ujęciu kapłana mieszkańcy Wylatowa zbiegli się pod dom Obsta i poczęli protestować. Wywołało to ogromny tumult i zamieszanie, choć do ekscesów ponoć nie doszło. Zapewne w obawie przed gniewem mieszkańców Wylatowa, w konwoju kilku żołnierzy, żandarm odstawił księdza do Trzemeszna, gdzie aresztant pierwszą noc przesiedział w policyjnym więzieniu. Następnego dnia miał zostać odstawiony do więzienia sądowego. W gazetach polskich pisano: I to się nazywa pokój z Kościołem!