Kosmici kasy nie przynieśli

Mieszkańcy Wylatowa koło Mogilna uważają, że nie wykorzystano szansy sławy „wsi z piktogramami”

W niepamięć idzie powoli popularność podmogileńskiej wsi, w której pojawiały się kręgi na zbożu. Nie ma ich już od czterech lat. Jednak mieszkańcy Wylatowa trochę za nimi tęsknią.

Ludzie w rolniczej wsi wciąż zastanawiają się, czy piktogramy pojawią się jeszcze kiedyś na polach. Takie marzenia snują najczęściej wieczorami przy piwie, już po ciężkiej pracy na roli. – We wsi nie było chyba człowieka, którego redaktorzy z kamerami nie pytali, czy coś widział. Z czasem zrobiło się to męczące, bo ile można gadać o tym samym, ale teraz trochę tego brakuje – mówi miejscowy gospodarz, pan Andrzej, który co roku uważnie śledził doniesienia mediów o „kosmitach”.

Dziś tajemniczymi figurami, które pojawiały się na polach interesują się już tylko czasem media zagraniczne. Niedawno pisała o nich w dużym artykule niemiecka prasa. Wcześniej materiały o piktogramach pojawiały się nawet w sieci RTL.

Jednak ludzie, którymi kilka lat temu owładnęło wakacyjne „szaleństwo” nie mają wątpliwości, że nie wykorzystano dobrze szansy związanej z promocją okolic poprzez najazd setek dziennikarzy. – Powoli mijają czasy, gdy o wydarzeniach w Wylatowie media informowały prawie codziennie, jednak ówczesna promocja wystarczyła, by Wylatowo utkwiło w pamięci na zawsze. Szkoda tylko, że nie wykorzystano tak dobrej reklamy – mówi Adam Piekut na stronie poświęconej wylatowskim piktogramom.

Okolice wsi kilka lat temu obstawiono tabliczkami informującymi, że to „strefa UFO”. W Wylatowie odbywały się też konferencje z udziałem entuzjastów tajemniczych wydarzeń, a nawet premiera filmu im poświęcona. Dzisiaj wygląda na to, że niemal wszyscy o kręgach zapomnieli. Jedyny człowiek, który założył firmę mającą za zadanie na tym zarabiać już dawno zamknął działalność gospodarczą.

Samo źródło kręgów pozostaje wciąż nieznane. Rok temu pismo „Nieznany świat” zaoferowało nagrodę 5 tysięcy złotych dla osoby, która udowodni, że piktogramy powstałe w poprzednich latach w Wylatowie są dziełem ludzi. Nie zgłosił się nikt, więc wciąż pozostaje to tajemnicą, choć w czasach największej popularności rysunków w prasie pojawiały się ogłoszenia typu „Piktogramy. Tanio” i numer telefonu. – Jeżeli są takie znaki, których nie robią ludzie, robi jakiś czynnik inteligentny spoza ziemi, to mamy do czynienia z szokującą, niesamowitą tezą, że tu na Ziemi nie jesteśmy sami – oceniał jakiś czas temu ufolog, Janusz Zagórski.

Piktogramy pod Mogilnem pojawiły się po raz pierwszy 9 lat temu na polu Tadeusza Filipczaka. Początkowo były atrakcją regionalną, ale po informacjach w mediach ogólnopolskich w 2003 roku stały się już wielką atrakcją w całym kraju.

Źródło: Express Bydgoski

Podziel się wiadomością: